Zjednoczone Emiraty Arabskie odwiedzałem już dwukrotnie, lecz za każdym razem tylko Dubaj. Tym razem przyszła pora na trzeci pod względem wielości emirat – Szardżę. Panujące tutaj temperatury, nawet jesienią, nie sprawiają, żebym czuł się komfortowo. Dlatego zdecydowałem, że jeden dzień na stolicę tego emiratu w zupełności wystarczy. Zwłaszcza, że interesujących mnie atrakcji nie ma tutaj zbyt wielu.
Zabytkowe centrum jest bardzo niewielkie. Jego odwiedzenie zajmuje część popołudnia. Resztę dnia, a właściwie wieczór, spędzam w przytulnej kafejce „świętując” swój dzisiejszy mały sukces. Szarża okazała się być wyjątkowym na swój sposób miejscem dla mnie. Na liście odwiedzonych przeze mnie destynacji zajęła miejsce numer 100. Tym samym zrealizowałem tegoroczne postanowienie noworoczne.
Kolejny dzień spędzam w podobnym bardzo klimacie odwiedzając Królestwo Bahrajnu. Centrum stolicy kraju, Manamy, imponuje kilkoma niezwykle ciekawymi wieżowcami. Mnie natomiast przyciągnął meczet Al Fateh znany także jako Wielki Meczet (Grand Mosque). Jest on największym meczem w królestwie. Jego zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, dzięki czemu wiele można dowiedzieć się nie tylko o samej budowli, lecz również o islamie. To było bardzo interesujące popołudnie. Temperatura daje się niestety coraz bardziej we znaki, więc pora poszukać ochłody w klimatyzowanych wnętrzach lokalnych restauracji.
Jutro opuszczam już Bliski Wschód przenosząc się do Azerbejdżanu. Po ponad trzech tygodniach spędzonych w drodze będę mógł w końcu realizować pierwotny plan podroży.